sty 28 2004

-3-


Komentarze: 5

Cicho zastukał do mych drzwi. Otwarłam. Rzuciałam mu się na szyję. Delikatnym gestem odsunął mnie od siebie. W jego spojrzeniu nie widziałam już tego żaru co kiedyś, tylko lód. W powietrzu zawisł niepokój. Mówił powoli i wyrażni unikając przy tym mojego wzroku. Lecz do mnie to nie docierało... odberałam jedynie pojedyncze słowa : " koniec..." "nie możemy..." "musimy..." "przykro mi..." "dziękuję..." "żegnaj...". Nie chciałam w to wierzyć. Szukałam w jego oczach promyka nadziei, dowodu że to tylko jakiś głupi żart. Patrzyłam w nie uparcie. On nie spojrzał w moje ani razu...

Ale to dobry sen...
Bo obudziłam się z niego...

sic! : :
30 stycznia 2004, 16:23
ten cytat do mojego bloga był idealny... dzięki :*****
28 stycznia 2004, 22:36
oby się sprawdził NA OPAK! cóż.. jak widać w snach też jest cierpienie.. Pozdrawiam:*
p_n
28 stycznia 2004, 19:31
a może ten sen sprawdzi się? chociaż nie, sny sprawdzają się na opak.. pozdrawiam ;*
28 stycznia 2004, 16:20
musish go bardzo kochac skoro śnisz o nim.... i nie martw się... sny sie przeważnie nie sprawdzają... one tylko obrazują nasze uczucia, marzenia a także obawy...
tristania
28 stycznia 2004, 13:27
oby nie przerodzil sie w realnosc.

Dodaj komentarz