Komentarze: 11
Początek końca. Jeszcze go nie czuje. Jestem nawet ciekawa, które z "wielkch przyjaźni" przetrwają a które okażą się picem na wode.
Zaryzykowałam. Choć w sumie ryzyko było niewielkie. Praktycznie zerowe. Jedyne co mam do stracenia to wiara w siebie, we własne możliwosci i w spełnianie marzeń. Nic to.
Zauroczył mnie pewnien pan. Konkretnie tym, że pod grubą, szorstką skórą dziwaka i odmieńca, wyczyłam całe pokłady ciepła i ... przeciętności. Bo pozwolił mi dostrzec po raz kolejny, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy podobni; czujemy, myślimy,pragniemy... i szukamy akceptacji.
Wkacje zaczynam od imprezowania. A do zaufanego grona czytajacego tego bloga wysyłam swój własny apel o skromną modlitwę/o obalenie czegoś/o potrzymanie kciuków/przeprowadzenie seansów spirytstycznych/zrobienie czegokolwiek * za mnie do dnia 30 czerwca. Bo chwilowo wiara w moje zdolnosci jest zachwiana i muszę posilać się innymi sposobami osiągania celu. **
_________________________________________
* wg własny upodobań
** czasem zastanawiam sie kiedy ktoś w końcu zwróci mi uwagę, ze zdanie nie zaczynamy od: "a", "bo", "że", "ale" itp.